czwartek, 31 stycznia 2013

Rozdział II - „Chciałbym wiedzieć za co go zabiję...”


   Kolejny dzień w szkole. Dzień jak co dzień. Fakt, było ich trochę więcej ponieważ dołączyli studenci, ale niczym ten poranek nie różnił się od innych. Wysoki brunet starał się ewakuować na boisko i nie spotkać jego „ulubionej” koleżanki, Shiho. Okularnica była tak nudna i cicha, że drażniło to Narę. Dziewczyna bowiem była w nim zakochana, a on nie widział w niej nikogo więcej niż znajomą. Była długonogą blondynką, jej włosy były związane w kucyk, nosiła ogromne i wyjątkowo brzydkie okulary. Urody to jej brakowało, ale inteligencji nie. Była ona bardzo mądra. Uczyła się w porównaniu do niego. Shikamaru zawsze miał „bystrą główkę” lecz szkoda było mu tracić czas na naukę.
   Brunet szczęśliwie wydobył się z budynku, oparł się o siatkę boiska i wyciągnął paczkę papierosów. Rozejrzał się w celu odnalezienia swojego kumpla, Chojiego. Zamiast jego natknął się na niezbyt delikatnie wyglądającą scenę, mianowicie : siwy student (farbowany) przyciskał do ściany budynku jakąś dziewczynę, Shikamaru kojarzył ją tylko z widzenia, wiedział, że to siostra jego nowego znajomego, Gaary. Blondynka nie mogła się wydostać z silnego uścisku, drapała go, szarpała się i wyzywała go. Mężczyzna jednak nie chciał jej puścić, na pewno był z dwa razy silniejszy. Wysoki, umięśniony koks. Najchętniej każdą by zaliczył. Brunet zbliżył się do miejsca zdarzenia, nadal obserwując i słuchając kłótni.
- Zostaw mnie do cholery, Hidan, jesteś pijany! – krzyknęła zielonooka. Miała rozpuszczone włosy, średniej długości. Bluza zespołu FC Barcelony oraz ciemne rurki. Na nogach addidasy. Nadal próbowała odpędzić od siebie mężczyznę, splunęła mu w oko. – Mówię chyba coś!
- Zamknij się. Nie pamiętasz jaki był układ? – odwarknął.
- Jaki układ? Coś ty sobie znów ubzdurał? – zapytała zdenerwowana, wzrokiem szukała znajomych, jak się po krótkiej pogadance okazuje, jej chłopaka. Siwy widząc, że przegrywa bitwę na słowa ze swoją sympatią, ledwo stojący, postanowił uciszyć ją siłą. Kiedy zacisnął pięść i uniósł ją w kierunku dziewczyny, coś ją zatrzymało. A może ktoś?
- Mama Ci nie powiedziała, że kobiet się nie bije? – rzucił odtrącając mężczyznę od blondynki, uśmiechnął się w jej stronę. Ta rozszerzyła gwałtownie oczy, już miała coś powiedzieć kiedy złapała go za ramiona i pociągnęła w dół. Siwy jęknął z bólu, zakrwawiona pięść przylegała do ściany. Hidan opadł na ziemię mrucząc „Policzymy się później, słońce…”. Blondynka westchnęła z ulgą w głosie, przeczesała placami włosy po czym zwróciła się do wybawcy.
- Dzięki. – uśmiechnęła się szeroko i odwróciła się na pięcie. Ruszyła w stronę szkoły. Shikamaru pod nosem zapytał się jak się nazywa, lecz ona go nie usłyszała. Dzwonek. Zaklnął w duchu i sam udał się na matematykę. Ten uśmiech będzie mnie prześladował do końca życia. Co za kłopotliwa sytuacja. – pomyślał zrezygnowany. Nim się obejrzał był już w klasie, rozejrzał się za wolnym miejscem. Usiadł koło rozhisteryzowanej różowowłosej.
- Cześć.
- A hej, Shikamaru! – krzyknęła niemalże na całą klasę. – Widziałeś mo-może Naruto? Poszedł wczoraj się bić i nie mogę się do niego dodzwonić…! I-i… I na dodatek nie ma Gaary! A poszli razem po towar… I… Shikamaru, jeśli coś się im stało? – rzuciła ze łzami w oczach. Nie martwiła się tak o czerwonowłosego, ale o swojego dobrego kumpla.
- Hej, hej, spokojnie. Jeśli poszedł z Gaarą to nic mu nie będzie. Lepiej spójrz na Matsuri, jak ona wygląda. – dla przykładu skierował wzrok na szatynkę rozkładającą telefon na części. Taki tik nerwowy. – Wystarczy, ze coś do niej powiesz to obrzuci mięsem i się kończy babce sranie. Uspokój się, jak ich znam to wbiegną zaraz do klasy niczym Lee na w-f i krzykną : Namaste bitches.
- O-obyś miał racje. – jęknęła. Tak trwały lekcje w tej szkole, rzadko kto skupiał się na tematach a na sprawdziany rył kilka noce. – A widziałeś może Temari lub Kankurou?
Czarnooki przypomniał sobie scenę z poprzedniej przerwy, uśmiechnął się delikatnie.
- Temari? Tak nazywa się siostra Gaary?
- Hm, taak. Nie wiedziałeś? – zapytała się zdumiona. – Miesiąc uczęszczasz do tej szkoły, a nic nie wiesz. – zaśmiała się wesoło.
- Nie interesuje się plotkami, to wasza robota. – odburknął z udawanym oburzeniem. – Tak, widziałem ją na boisku.
Różowa nic nie odpowiedziała, wyciągnęła telefon i natychmiast zaczęła stukać w klawiaturę. Shikamaru oparł się jedną ręką o ławkę, patrząc w stronę okna, po prostu zasnął. Obudził go dzwonek i głośne odgłosy hołoty zza drzwi. Wstał niechętnie. A taki miałem piękny sen… - pomyślał. A właśnie, gdzie nasze „Namaste bitches” ?
    Między czasie znudzony Yahiko przysłuchiwał się rozmowie jego narzeczonej i Sasoriego. Rudy, oparty o filar poziewał z nadzieją, że w końcu przestaną się kłócić o byle pierdołę. Postanowił odciągnąć złotooką od czerwonoowłosego, bo dojdzie do rękoczynów. W końcu, zdecydowanym krokiem podszedł do niebieskowłosej, szepnął jej coś do ucha na co ta zamrugała dwa razy pięknymi oczyma. Prychnęła w stronę brązowookoiego po czym ruszyła w stronę domu. We wtorki jej grupa krótko się męczyła. Przystanęła i odwróciła się na pięcie.
- Yahiko, wróć szybko do domu po zajęciach, ok? – rzuciła z uśmiechem na ustach. – Nagato nie wróci na noc… - dodała i zniknęła.
Rudy tylko podrapał się po głowie, spojrzał na kumpla. Chyba powinienem był jej coś kupić… Jak znam życie to jakaś rocznica a ja nie pamiętam! Tak, ona nie dałaby się tak łatwo odciągnąć od Sasoriego, gdyby to nie był jakiś specjalny dzień. – spekulował w myślach. Westchnął głęboko.
- Sasori dziś jest t jakiś specjalny dzień?
- Nie wydaje mi się. Drugi październik, drugi październik… - mruknął. – A może to jakaś rocznica?
- No właśnie o tym pomyślałem, tylko nie wiem jaka… - odpowiedział zmartwiony, oczy od tego stresu, niepewności i psychicznej męki aż mu zszarzały.
- Kiedy się poznaliście?
- To była zima. Niezbyt dobrze wspominam tamten okres czasu. – i więcej nie musiał tłumaczyć by Sasori wiedział, że nie warto kończyć.
- Od kiedy jesteście razem?
- To była wiosna! Chyba… Chyba tak. Lub nie… Nie wiem.
- Chłopie, ty to jesteś ignorantem. – stwierdził z szyderczym uśmieszkiem czerwonoowłosy. – Moja  ex by mnie zabiła za takie niedoinformowanie!
- Pakura była inna. Ona obsesyjnie za Tobą szalała. – burknął co raz bardziej podłamany rudzielec. – Nie wiem, kupię coś i w razie nie byłoby okazji, to powiem, że ją bardzo kocham. Jak myślisz, nie skapnie się?
- Chłopie ty nie potrafisz kłamać. Zwłaszcza jej byś nie był w stanie. Szczerze? Masz przejebane. – zdołował go do reszty Sasori i podobnie jak Konan, poszedł do domu. Pod drodze spotkał Hidana z bandażem na ręce, nawet nie chciał wiedzieć co się stało, bo tak naprawdę gówno go to obchodziło.
    Błądził swoimi brązowymi tęczówkami to po ulicy, to po ludziach. Zatrzymał swój wzrok na znajomej ze starej dzielnicy (z której po prostu się wyprowadził, a tak się nie robi) – wyglądała okropnie. Zmarszczki, dupa jak szafa trzydrzwiowa, z wózkiem, włosy tłuste. Och, wszyscy się starzeją tylko nie ja. Niewiarygodne… - pomyślał lekko zdziwiony. Wrócił wspomnieniami do swojej dzielnicy, Suny. Ta gorsza część Tokio była podzielona na dzielnice. Jak się nazywała było zależne od jej wyglądu, mieszkańcy oraz atrakcji. Pięć głównych – Konoha (liść, ponieważ znajdowała się przy lesie. Było tam również zoo oraz ogród botaniczny. Mimo tak wspaniałych atrakcji i tak została ona okrzyknięta najbardziej zdemoralizowaną), Suna (piasek, bo można kupić tam najlepszy piasek w kraju. Na dodatek dwie postacie z pseudonimami związanymi z ów mieszaniną, np. Gaara czy Sasori. Okrzyknięta została dzielnicą dewiantów, pl – pojebów), Iwa (skała, ponieważ małe dzieci rzucają się wiecznie rozwaloną kostką brukową), Kumo (chmura… nikt tak naprawdę nie wie czemu, ale to dzielnica murzynów), Kiri (mgła, bo na tej dzielnicy znajduje się wiele fabryk a co za tym idzie – smog). Są jeszcze mniejsze dzielnice inaczej nazywane „ukrytymi wioskami”.
   Czerwonowłosy jęknął przeciągle, wyciągnął z kieszeni klucze do mieszkania i otworzył drzwi. Niepewnie przekroczył próg, miał obawy co do swojego współlokatora – Deidary, on lubił odwalać różne numery. Zamknął za sobą drzwi, ściągnął buty i skórzaną kurtkę. Rozejrzał się po przedpokoju. Teren czysty… - pomyślał. Zerknął do kuchni, nawet nie było bałaganu. Podejrzane. Następnie otworzył wrota do łazienki – i tam brakowało gołych panienek (lub chłopców). Brązowooki podrapał się po głowie ze zrezygnowaniem, wtargnął do swojego pokoju, rzucił plecak pod ścianą i położył się na łóżku. Chciałbym wiedzieć za co go zabiję…

7 komentarzy:

  1. No dodałaś... Całkiem fajnie ci to wyszło. Daj mi dziewczyno weny!!!!!!!!! Jeśli nie dasz dobrowolnie to o 23 w nocy cię odwiedze i zabiore. Pisz szybko następną! A tak w ogóle to u mnie już nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam jeszcze raz, bo mi się nudziło (Po co się uczyć?). Teraz jak to czytałam wydawało się jeszcze lepsze (Jeśli to możliwe...). Nie no, pijany Hidan. To musiało być piękne!!! Na www.shikari-forever.blogspot.com jest już rozdział 4.

    OdpowiedzUsuń
  3. Opisy bohaterów sugerowały że to może być coś fajnego ale z tego co widzę margines do potęgi n-tej, który po drodze na wspólne kurwienie zgubił fabułę. A szkoda.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dość ciekawie się zapowiada ^^ Ale i tak najbardziej rozwalił mnie tekst "Kumo (chmura… nikt tak naprawdę nie wie czemu, ale to dzielnica murzynów)" XD widać, że nie tylko ja nie lubię murzynów ^^ czekam na więcej! :D i zapraszam na nowy rozdział http://konoha-high-school-story.blogspot.com/ .

    OdpowiedzUsuń
  5. heej to jest świetne! przeczytałam pierwsza notkę i drugą i baardzo mi się podoba <3 czekam na next'a i przy okazji zapraszam do siebie http://susanooo.blogspot.com/ <3

    OdpowiedzUsuń
  6. spk. notka , czekam na więcej:)

    OdpowiedzUsuń